Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

2003-11-08 Hélène Grimaud "Credo", Jewgienij Kissin

 Stefan Rieger

Tekst z  12/02/2010 Ostatnia aktualizacja 12/02/2010 20:18 TU

H.Grimaud: "Variations sauvages", Credo – Kissin/Brahms – Cerasi/Moeller

CD1/5  Beethoven – Sonata E op.109, Prestissimo – H.Grimaud  TELDEC 3984-26869-2

"Życie upływa między miłością a ciemnością. Lecz jeden, jedyny promyk miłości wystarcza, by usprawiedliwić całe życie. (...) Nie znam innej formy inteligencji jak ta, która polega na ukazaniu piękna świata, na uczestniczeniu w nim z miłością i altruizmem. (...) Muzyka wymaga najprzód zapomnienia o sobie. Dopiero wtedy pozwala nam zapomnieć o wszystkim. (...) Pożądanie to dobrowolna śmierć. Miłość, przeciwnie, jest pragnieniem wieczności: to wieczne zmartwychwstanie w bólu. (...) Prędzej czy później, każdy pianista poddany jest testowi na prawdę: odkrywa nagle, że muzyka bierze swój początek w słuchaczu – urzeczywistnia się dopiero wtedy, gdy zapada w czyjeś serce i wypełnia je swym ciepłem. Muzyk – dla mnie ktoś taki, jak Serkin – wielki jest wielkością, jaką objawia w bliźnim...".

Ta garść wyrwanych z kontekstu cytatów przypomina – nam, starym cynikom – wypisy ze sztambucha młodej, naiwnej pensjonarki o dobrym serduszku, do której życie nie wyszczerzyło jeszcze swych zepsutych zębów. Ale autorka dawno już wyrosła z mundurka pensjonarki, choć wciąż jest młoda i śliczna jak obrazek. Może jest naiwna, lecz naiwnością przemyślaną i wybraną. A zęby – zdrowe i z pozoru tylko groźne – szczerzą do niej wilki, z którymi żyje na codzień, stroniąc od ludzkiego targowiska próżności.

"Dzikie wariacje"

No cóż, te wilki niestety mnie zdradziły, a chciałem dłużej państwa trzymać w niepewności: autorką owego intymnego dzienniczka, wydanego właśnie pod tytułem "Variations sauvages" czyli "Dzikie wariacje", jest francuska pianistka Helene Grimaud, żyjąca w największej komitywie z pół-dzikimi wilkami w drewnianym domku zagubionym w lesie, gdzieś na granicy stanu Nowy Jork. Szczęśliwie czasem nas odwiedza (nawet i do Polski wpadła) i wówczas wszystkie pisma biją się o jej zdjęcie, by przyozdobić nim okładki. Ale Bozia nie tylko dała jej urodę: ukarała ją też talentem, rozumem i co gorsza – moralnością. Można by rzec: za dużo na raz, to niesprawiedliwe, a nawet podejrzane. Ani chybi: operacja marketingowa...

Coś w tym jest, oczywiście, gdyż dziennikarska koza zawsze na pochyłe drzewo skacze – lecz w istocie nie takie ono pochyłe, jakby można podejrzewać: Helene Grimaud słyszałem grającą i mówiącą wielokrotnie – i moja intuicja każe mi zaufać tej osóbce rezolutnej, mądrej, wrażliwej i do tego urodziwej (co nie tylko nie przeszkadza, lecz przeciwnie – pozwala wyrzucić za burtę wszystkie sztubackie dowcipy o ślicznych a głupich blondynkach). Szydercy wyśmiewający zawodowo to, co wzniosłe i sentymentalne - z którymi i mnie czasami po drodze, wyznaję ze wstydem - zgnoją zapewne ów dzienniczek, będący w swej istocie romantyczną odą do życia i miłości. Tak jak wyśmiewają się z Dalaj Lamy, którego naiwno-mądrych komunałów, rzucanych w twarz cynicznemu światu, wysłuchiwało w nabożeństwie tysiące Paryżan, zapełniających dzień po dniu wielką halę Zenitu. Są komunały i komunały, tak jak jest naiwność i naiwność.

Helene Grimaud chce być spadkobierczynią romantyzmu, mówi to otwarcie. Marzy wciąż o całokształcie czyli absolucie, który śnił się Romantykom, na czele z Novalisem: zjednoczeniu, pod znakiem miłości, wszystkich przejawów ducha: poezji, muzyki, nauki, prawa, filozofii, mistycznych wzlotów i kultury niższej... Utopia – śmieszna, zdyskredytowana doszczętnie utopia – najpiękniejsza, bezcenna utopia, jedyna zdolna nas uchronić przed komercyjnym uśmierceniem. Wolę w każdym razie słuchać pięknej, naiwnej wilczycy, niż przemądrzałych hien – do których sam należę - żywiących się zgniłymi szczątkami upadającej, a może już niebyłej cywilizacji, której emblematyczną i zarazem dwuznaczną figurą – dla mnie, dla Helene Grimaud i wielu, wielu innych – był zawsze Beethoven: Prometeusz i Diabeł w jednej osobie, anielski podpis pod Faustowskim cyrografem, jednym słowem: człowiek...

CD2/5 Beethoven – Fantazja c-moll op.80 fragm. – H.Grimaud  DG 4747822

Fragment Fantazji c-moll Beethovena na fortepian, chór i orkiestrę, będącej swego rodzaju szkicem do Ody do Radości z IX Symfonii – w wykonaniu Chóru i Orkiestry Szwedzkiego Radia pod dyrekcją Esy Pekki-Salonena oraz pianistki Helene Grimaud. Tej Fantazji nie lubiła – nie będąc w tym osamotniona – aż w końcu się ugięła, porażona (jak mówi) jej "rozbrajającą szczerością". I ową Beethovenowską hybrydę pianistka umieściła w centrum swego Credo, jeśli zawierzyć tytułowi jej ostatniej płyty nagranej dla DEUTSCHE GRAMOPHON, zawierającej – obok tej Fantazji i sonaty zwanej "Burzą" Beethovena – dwa utwory współczesne: Credo Johna Corigliano (zainspirowane wolną częścią VII Symfonii Beethovena) i Credo Arvo Parta, odsyłające do pierwszego preludium z Wohltemperiertes Klavier Bacha, będącego dla Beethovena Biblią. Idea jest prosta i totalna (jak wąż zjadający własny ogon): wszystko ze wszystkim się łączy, drogą lustrzanych odbić, a spoiwem jest sacrum, drogie sercu romantyków.

Helene Grimaud – cudowne dziecko, które swą pierwszą płytę, poświęconą "księciu szczerości" jakim był Rachmaninow, nagrało w piętnastym roku życia – miała swych pianistycznych bogów: Serkina, Gilelsa, Richtera, Radu Lupu, Martę Argerich... Wśród młodych podziwia Piotra Anderszewskiego, Leifa Owe Andsnesa, Annę Krawczenko (której nie znam) i Jewgienija Kissina (którego znam nadto, a może nie dość).

Kissin – autysta?

W "szczerość" Kissina – cechę najwyżej notowaną u Helene Grimaud – nigdy nie wątpiłem, ale wydawało mi się to zawsze warunkiem tyleż niezbędnym, co z gruntu niewystarczającym. Kissin uchodzi powszechnie za najbardziej zdolnego spośród spadkobierców wielkiej rosyjskiej szkoły pianistycznej – godnego wnuka Emila Gilelsa. Zapewne w tym sensie, że – jak Gilels (w odróżnieniu od Richtera czy Feinberga), - nie grzeszy nadmiarem neuronów, za to muzykę ma we krwii i to w dawkach tak potężnych, że przypuszczalnie wszystko inne – myślenie, metafizyka, a nawet życie w ogólności – wykluczone jest z obiegu.

W fascynującej książce o "Muzyce nocy", psychoanalityk i muzyk Michel Schneider pisze o Kissinie, że po spuszczeniu klapy – gdy tylko odejdzie od fortepianu – "wydaje się być nikim": jakby z chwilą rozstania się z klawiaturą i powrotu do życia – natychmiast umierał. Jego twarz przybiera formę "zastygłej maski", którą wykrzywiają jedynie "mechaniczne ticki", przypomina kukłę, której odcięto sznurki, wydaje z siebie głos bezbarwny, jakby do niego nie należał, porusza się jak ktoś, kto w sobie "nie zamieszkuje", w kolejnych wywiadach – na przestrzeni wielu lat – powtarza jak automat te same komunały, jakby nawet nie liczył na to, że ktokolwiek raczy go wysłuchać. I jakby wiedział tylko jedno: że usłyszą go jedynie wtedy, gdy dotyka klawiatury. Kissin to istota z gruntu autystyczna, zdolna zaistnieć tylko w świecie dźwięków...

CD3/3 Brahms – Taniec węgierski Nr1 – Kissin   RCA 527372

         Pierwszy Taniec węgierski Brahmsa w wykonaniu Jewgienija Kissina, z płyty nagranej dla RCA, która wyróżniona została właśnie Złotym Diapazonem Roku, najwyższą nagrodą przyznawaną dorocznie przez francuski miesięcznik DIAPASON. Wiadomość o tym wyróżnieniu wzbudziła mój instynktowny opór, jako że Kissin – choć "muzyczne zwierzę" do szpiku kości, technik niezrównany, omalże zrośnięty z klawiaturą – wydawał mi się zawsze nikim, idealną kukłą nie mającą mi nic do powiedzenia. Zwłaszcza w muzyce Chopina, wymagającej jednak pewnego, arystokratycznego dystansu. Ale u Brahmsa, szczególnie w owych tańcach węgierskich nie zostawiających wiele czasu na myślenie, Kissinowska "instynktowna muzykalność" czyni bezwzględnie cuda, pokonując wszelki opór materii. No to posłuchajmy jeszcze Siódmego...

CD3/3 Brahms – Taniec węgierski Nr7 – Kissin  

Brahms, Siódmy Taniec węgierski, Jewgienij Kissin. Na płycie wyróżnionej Diapazonem Roku znajdziemy jeszcze między innymi Sonatę f-moll tegoż Brahmsa.. Odnotujmy jeszcze, że drugim wyróżnionym przez DIAPASON pianistą jest młody Francuz, Alexandre Tharaud, który – po znakomitej płycie z utworami Rameau – nagrał dla HARMONII MUNDI dwa kompakty z muzyką Ravela.

Natomiast wśród klawesynistów zasłużony triumf święci jego młoda rodaczka, Carole Cerasi, która dla firmy METRONOME nagrała zachwycającą płytę z tzw "rękopisem Moellera": sporządzoną przez Jana Krzysztofa Bacha, najstarszego z braci Jana Sebastiana, kompilacją utworów młodego Bacha oraz innych kompozytorów, na których muzyce początkujący geniusz ćwiczył sobie rękę.. Posłuchakmy więc na zakończenie, z tej płyty nagrodzonej Złotym Diapazonem Roku, podwójnej fugi w formie gigue, zwieńczającej pierwszy szkic Toccaty D-dur z młodzieńczych lat samego Bacha.

CD4/2  Bach – Toccata D BWV912a, extr. – C.Cerasi MET 1055

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU