Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

2006-06-24 Pierre Fournier i muzyczna rodzina Argerich

 Stefan Rieger

Tekst z  15/02/2010 Ostatnia aktualizacja 17/02/2010 19:30 TU

100 rocznica urodzin wielkiego wiolonczelisty, Pierre’a Fourniera – Martha Argerich and friends, Festiwal w Lugano...

Największy francuski wiolonczelista

17/02/2010

Colette, która zadedykowała mu swą powieść „Narodziny dnia”, mówiła o nim, że „śpiewa piękniej od wszystkiego, co śpiewa”. Tym większa to sztuka, że nie był ani tenorem, ani barytonem, ani basem – choć wszystkie te rejestry, i jeszcze więcej, wydobyć potrafił z instrumentu, który bez wątpienia najbliżej jest spokrewniony z ludzkim głosem...

CD1/7 Kodaly – Sonata, fragm. – P.Fournier PRAGA PR 50065

Czy można sobie wyobrazić piękniejszy dźwięk wiolonczeli, imitującej wszystkie ludzkie i nieludzkie głosy? Działo się to na koncercie w Pradze, w 1959 roku. Fragment Adagio z Sonaty Zoltana Kodaly’a grał zaś ten, który został największym francuskim wiolonczelistą poniekąd przypadkiem, ze zrządzenia losu, gdyż choroba Heinego-Mediny sparaliżowała mu jedną nogę i musiał zrezygnować z kariery pianisty, do jakiej przez matkę-pianistkę był predestynowany, przerzucając się – dopiero jako nastolatek – na instrument bez pedałów, czyli wiolonczelę.

8 stycznia tego roku przypadła 20 rocznica jego śmierci. Dzisiaj natomiast, 24 czerwca, Pierre Fournier miałby równo sto lat... Grał praktycznie do końca życia i zostało po nim wiele nadzyczajnych nagrań, wśród nich – najpiękniejszy zapewne i najdoskonalszy, porażający szlachetnością tonu i ekspresyjnością frazy komplet Suit wiolonczelowych Bacha. Po śmierci wielkiego Pablo Casalsa, który genialnie wskrzesił te omal zapomniane dotąd arcydzieła, w 1974 roku proszono Fourniera, aby tym cyklem oddał hołd mistrzowi na stworzonym przezeń Festiwalu w Prades. Jego interpretacja tak poruszyła publiczność, że – zamiast bić brawo – wszyscy wstali jak jeden mąż i długo stali w milczeniu...

CD2/7 Bach – Suita No 2, Preludium – P.Fournier 
ADDA 581154/55

Preludium z II Suity wiolonczelowej d-moll Bacha grał Pierre Fournier, nie jest to jednak wersja ani z Festiwalu w Prades, ani z legendarnego, studyjnego nagrania zrealizowanego dla Deutsche Gramophon w 1960 roku – lecz z kompletu nagranego na żywo parę miesięcy wcześniej w Genewie i zarejestrowanego przez szwajcarskie radio. I zastanawiam się zgoła, czy ten komplet wydany przez małą firmę ADDA - mimo trochę gorszej jakości dźwięku – nie jest bardziej jeszcze poruszający niż znana wszystkim wersja ze studia.

Pierre Fournier przyszedł na świat w Paryżu w 1906 roku, jako syn generała dywizji i pianistki. Po ukończeniu konserwatorium gra najprzód w słynnym Kwartecie Krettly’ego, by od 1928 roku rozpocząć karierę solisty. Muzykuje niemal od razu z największymi pianistami i dyrygentami, staje się też szybko bardzo cenionym profesorem – niosąc dalej znicz, po swym nauczycielu Paulu Bazelaire, znakomitej francuskiej szkoły wiolonczelowej, której zręby tworzyli w poprzednim stuleciu bracia Duport, Servais, Maréchal i przyjaciel Chopina Franchomme. Fournier nie stroni od muzyki swoich czasów: Albert Roussel powierza mu prawykonanie swego Concertino, swą Pierwszą Sonatę i Pierwszy Koncert dedykuje mu Bohuslaw Martinu. Tuż przed wojną podpisuje pierwszy kontrakt z Pathe-Marconi, ale gdy zamilkną działa podwędzi go Francuzom największy producent stulecia, Walter Legge. Fournier zresztą zdradzi go później z Dekką, by od 1959 roku związać się już na dobre z Deutsche Gramophon. Dla His Master’s Voice zdążył wszak nagrać wiele płyt, w tym jeden z trzech kompletów Sonat Beethovena, z wielkim Arturem Schnablem. Było to w latach 1947-8, a więc na ponad dziesięć lat przed spotkaniem z genialnym świrem, Friedrichem Guldą, które zaowocowało – choć z pozoru wszystko ich dzieliło - najbardziej legendarną, pełną fantazji wersją tego cyklu. Ale w tych powojennych seansach dokonuje się cud alchemii: trudno pojąć, jak Fournierowi udaje się dostroić idealnie smykiem do żywej jak srebro, nieustannie rozbieganej frazy Schnabla...

CD3/6 Beethoven – Sonata op.69, Scherzo - Fournier/Schnabel CEDAR QT 99.357-8

Fragment Scherzo z Trzeciej Sonaty Beethovena opus 69 grali Pierre Fournier i Artur Schnabel...

Z wiolonczeli artystyczną „broń masowego rażenia” uczynił w XX wieku Pablo Casals. Ale Pierre Fournier, muzyk-arystokrata czerpiący z najlepszych francuskich tradycji, zdołał ten instrument w niespotykany dotąd sposób uszlachetnić. Miast piłować struny jak Casals, genialny drwal, gra jakby z nonszalancją dżentelmena, lekkim i zwinnym smyczkiem kreśląc giętkie frazy, i od tej chwili wiolonczela – zamiast grzmieć w basie i nosowo kwilić w sopranie – nieustannie pięknie śpiewa: takiego legato, takiej czystości intonacji nikt wcześniej nie osiągnął. Nic też dziwnego, że z „tym, który śpiewa piękniej od wszystkiego, co śpiewa” (jak mówiła Colette) grać chcieli wszyscy najlepsi.

Fournier był najprzód urodzonym kameralistą i lista wielkich partnerów jest długa. Zajął miejsce Casalsa w słynnym triu z Alfredem Cortot i Jacques’em Thibaud, potem grywał często z Josephem Szigetim, Henrykiem Szeryngiem, Williamem Primrose, z pianistami Schnablem, Solomonem, Firkusnym, Wilhelmem Kempffem (z którym nagrał trzeci komplet sonat Beethovena), czy Geraldem Moorem. Wiele z tych perełek znajdziemy w nieocenionej serii EMI Les Introuvables. Ale od połowy lat 50. jego ulubionym partnerem będzie jego własny syn, pianista Jean Fonda.

Towarzyszących mu dyrygentów zliczyć nie sposób. Naznaczyły dyskografię jego nagrania Koncertu Dworzaka czy „Don Kiszota” Straussa z Georgem Szellem, tegoż „Don Kiszota” z Karajanem, czy wreszcie wydane przez CASCAVELLE nagranie z magicznego koncertu w Genewie, w 1957 roku, gdy za pulpitem był Ferenc Fricsay, a Pierre Fournier grał Koncert a-moll Roberta Schumanna...

CD4/2 Schumann –Koncert a-moll, Langsam – Fournier/Fricsay CASCAVELLE  VEL 2009

Langsam, czyli środkową część Koncertu a-moll Schumanna grał, a może raczej śpiewał Pierre Fournier, z towarzyszeniem Orkiestry Szwajcarii Romańskiej pod batutą Ferenca Fricsaya...

Marta Argerich nadała swej najstarszej córce, świetnej altowiolistce (zresztą jedynej z trzech, która wybrała muzyczną karierę) imię Lida, a to na cześć żony Fourniera, nadzwyczaj urodziwej Rosjanki, której nie zamykały się usta i która nie zadowalała się byle czym, jako że wcześniej była żoną Gregora Piatigorskiego – innego spośród trzech czy czterech największych wiolonczelistów stulecia. I kiedy Francuz grał cokolwiek przy niej, stale mu przerywała uwagami w stylu „a to Grisha grał w szybszym tempie”, a „tutaj Grisha grał bardziej śpiewnie”... To, że Fournier jej nie udusił jest jeszcze jednym dowodem na to, jakim był dżentelmenem...

Argerich i jej rodzina

Anegdotkę znalazłem w wielkim reportażu, jaki LE MONDE DE LA MUSIQUE poświęcił Argerich. Olivier Bellamy spędził z Argentynką 24 godziny i wrócił z zawrotem głowy. Marta powtarza w kółko, że nie cierpi w życiu dwóch rzeczy: podróżowania i grania na fortepianie. Tak naprawdę nic innego nie robi, chyba że przegaduje całe noce. A ma z kim, gdyż z biegiem lat stała się królową-matką coraz bardziej rozrastającego się plemienia przyjaciół i młodych muzyków, którym pomaga się przebić, firmuje ich nagrania i zapamiętale z nimi muzykuje. Trwa właśnie od 12 czerwca piąte już wydanie jej festiwalu w Lugano, o nazwie Progetto Marty Argerich. To istne muzyczne bachanalie: przez 18 dni plejada gwiazd i młodych talentów uprawia wszelkie gatunki muzyki, a Marta udziela się z przyjaciółmi niemalże codziennie...

CD5/5 Beethoven – Kwartet C-dur, fragm. – Argerich etc.
EMI 3584722

A cóż to takiego? - zapytacie, rozpoznając być może w tym Kwartecie C-dur, skomponowanym przez 15-letniego Beethovena, ujmujący temat z jego znacznie późniejszej, Trzeciej Sonaty fortepianowej.. Grali przed rokiem na Festiwalu w Lugano Marta Argerich, jej córka Lida Chen i bracia Capuçon...

Grono stałych bywalców Lugano wciąż się rozrasta: wiolonczeliści Mischa Maisky czy Mark Drobinsky, pianiści Piotr Anderszewski, Nicholas Angelich, Lilya Zylberstein, Gabriela Montero, Polina Leschenko czy Sergio Tiempo – wszystkich nie wyliczę. Większość odnajdziemy na trzecim już, trzypłytowym albumie EMI, uwieczniającym dokonania z festiwalu w 2005 roku i zatytułowanym „Martha Argerich and Friends”. Jedną z perełek jest tu Sonata wiolonczelowa g-moll Sergiusza Rachmaninowa, w wykonaniu duetu Mischa Maisky-Sergio Tiempo, który zachwycił już krytykę nagraniem sonat Mendelssohna.

CD6/2 Rachmaninow – Sonata g-moll, Allegro scherzando – Maisky/Tiempo EMI 3584722

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU