Stefan Rieger
Tekst z 15/02/2010 Ostatnia aktualizacja 15/02/2010 15:23 TU
Wszyscy znoszą Mozartowi urodzinowe prezenty, nowości na 250-lecie co niemiara, ale pierwszy naprawdę mocny akord – zanim ukażą się symfonie w nagraniu Marka Minkowskiego – zawdzięczamy Piotrowi Anderszewskiemu.
Sformułowanie jest zresztą niefortunne, gdyż akurat mocnego – mam na myśli przesadnie mocnego – akordu w tym nagraniu nie uświadczysz. Trochę inaczej, niż w dwóch innych koncertach Mozarta – C-dur i c-moll – zarejestrowanych przez Piotra parę lat temu, także dla VIRGINA, ale z Sinfonią Varsovia. Nagranie to było znakomite, pełne oryginalnych pomysłów, ale wydawało mi się nie do końca „mozartowskie” – troszkę nazbyt „wyreżyserowane”, nastawione na efekty i nie pozbawione tu i ówdzie z lekka brutalnych akcentów. Przeciwstawiałem wówczas Anderszewskiemu Christiana Zachariasa, który gra tę muzykę jak oddycha i jakby sam był Amadeuszem.
Otóż teraz coś takiego nie przyszło by mi w ogóle do głowy. Nagrane dla VIRGINA dwa następne koncerty – słynny d-moll oraz G-dur – są bowiem ideałem równowagi – a to jest najpierwsze z wymagań, jakie Mozart stawia wykonawcom. Niczego nie ma tu za dużo ani za mało, nic nie jest przesadzone, proporcje są apollińskie, nawet w ukochanym przez romantyków Koncercie d-moll, pianistycznej replice Don Giovanniego, nie ma śladu dramatycznej emfazy czy patosu: uderza elegancja, klarowność myśli i tonu, rozmaitość subtelnych odcieni toucher.
Sinfonia Varsovia trochę miała Piotrowi za złe, że ją „zdradził”, ale nie rzucił jej dla byle kogo: Szkocka Orchiestra Kameralna, trenowana od lat przez sir Charlesa Mackerrasa, ma na swym koncie kilka spośród najlepszych wykonań oper Mozarta, a trudno o lepsze referencje. Dyrygując w obu przypadkach od fortepianu, Anderszewski znalazł zresztą z oboma zespołami wspólny język: bardziej „rustyczna” i dynamiczna gra Warszawiaków odpowiadała jego ówczesnym, bardziej „prowokacyjnym” koncepcjom – podczas gdy aksamitno-świetliste smyczki Szkotów, idealna harmonia barw i precyzja ich instrumentów dętych i absolutnie naturalny, mozartowski oddech cudownie harmonizują z jego dzisiejszą wizją – bardziej zrównoważoną i stonowaną, mniej operującą kontrastami, wpisującą wypieszczone detale w ogarniętą intelektem, harmonijną całość.
Nie mam sumienia ciąć brutalnie długich części – proponuję więc państwu w całości finałowe Allegretto z 17 Koncertu G-dur, numer 453 w katalogu Koechla. Proszę zwłaszcza posłuchać, jak pod koniec – w żwawej Kodzie – dęciaki ze Szkockiej Orchiestry Kameralnej grają w ping-ponga z fortepianem Anderszewskiego: Mozart musi przeciągać się w grobie z lubością, jak kot w promieniach wiosennego słońca...
CD1/6 Mozart – Koncert G-dur KV 453, Allegretto – Anderszewski
Finałowe Allegretto z 17 Koncertu G-dur Mozarta w wykonaniu Piotra Anderszewskiego, dyrygującego od fortepianu Szkocką Orkiestrą Kameralną – z jeszcze ciepłej płyty, wydanej przez VIRGIN CLASSICS. Anderszewski gra zresztą ze Szkotami aż sześć koncertów Mozarta, na serii występów rozpoczętej w styczniu i kontynuowanej w kwietniu – a parę dni temu, dla odmiany, grał w Londynie z Gardinerem III Koncert Bartoka...
Les Rarissimes Emi
Znakomita seria EMI Les Introuvables (dosłownie „nie do znalezienia”) uszczęśliwiła nas już, za śmieszne pieniądze, legendarnymi antologiami nagrań Samsona François, Marcelle Meyer, Pierre’a Fournier, Christy Ludwig czy niezapomnianych odtwórców arii Mozarta. Ta sama firma EMI sięgnęła wszak dwa lata temu jeszcze głębiej do swych historycznych katalogów, wydając piętnaście podwójnych kompaktów w nowej serii Rarissimes, czyli naprawdę „białe kruki”. Dzisiaj wychodzi osiem dalszych albumów z tej kolekcji, poświęconych zarówno artystom sławnym, co tym, o których trochę lub całkiem zapomniano. Na przykład Magdzie Tagliaferro, Brazylijce o korzeniach włosko-alzackich i płomiennej osobowości, której gra zachwyca witalnością i przebogatą paletą barw, lecz po której na płytach niewiele pozostało. I trudno tego nie żałować, gdy słucha się w jej wykonaniu „Dziewczyny i słowika” Granadosa: nawet słowik z drzewa przed naszym oknem, po wysłuchaniu w końcowych taktach swej piosenki, poleci zapisać się na lekcje śpiewu...
CD2/8 Granados – Dziewczyna i słowik, fragm. – M.Tagliaferro EMI Rarissimes 3518672
Seria Les Introuvables wskrzesiła swego czasu multum nagrań cudownej pianistki Marcelle Meyer, której Couperina i Rameau nikt od z górą pół wieku nie przebił. Seria Les Rarissimes wskrzesza zaś nagrane przez nią na przełomie lat 40 i 50 utwory Chabriera i Strawińskiego, w których też do dzisiaj nie ma konkurencji: naturalność, ożywczy tupet, iskra Boża, żadnego mizdrzenia się czy preciosité...
CD2/7 Chabrier – Bourrée fantasque, fragm. – M.Meyer
EMI Rarissimes 3518252
Fragment Bourrée fantasque Chabriera pod palcami niezapomnianej Marcelle Meyer, muzy największych kompozytorów połowy minionego stulecia (nawiasem mówiąc w Walcach romantycznych Chabriera towarzyszy jej przy drugim fortepianie Francis Poulenc)...
Alfreda Cortot nikomu nie trzeba, jak mniemam, przedstawiać: to zapewne największy francuski pianista stulecia, poeta i guru, niezrównany egzegeta i odtwórca dzieł Chopina, jak również Schumanna czy Debussy’ego – a przy tym wychowawca kilku pokoleń wielkich artystów (między innymi także Magdy Tagliaferro, której słuchaliśmy przed chwilą). Za okupacji niestety się nie spisał, flirtując nazbyt bezwstydnie z reżimem Vichy, ale geniuszom wiele można wybaczyć.
Cortot technikę miał zawodną, czasem co trzecia nutka spadała na podłogę, ale w natchnionych interpretacjach nie zwracało się na to uwagi. Trochę wszak niepotrzebnie się uparł, aby po wojnie – korzystając z lepszej techniki nagrań – zapisać powtórnie część repertuaru, uwiecznionego już na przedwojennych, głównie londyńskich nagraniach. Na tym podwójnym albumie z cyklu Les Rarissimes na podłogę leci bowiem często zgoła większość nutek – na przykład w Variations serieuses Mendelssohna. Lecą nawet w Kołysance Chopina, której nikt nigdy nie grał lepiej od niego, gdy miał ze 20 lat mniej. Ale to i owo z tej płyty da się ocalić: w Scenach dziecięcych Schumanna, czy w kilku utworach Chopina Alfred Cortot, nawet i tknięty starczym niedowładem, nie ma wielu rywali... Posłuchajmy więc na koniec Walca As-dur opus 69 numer 1, czyli wykładu z poetyckiej kantyleny, nie lękającej się najśmielszego rubata.
CD3/8 Chopin – Walc As-dur op.69/1 – A.Cortot
EMI Rarissimes 3518572
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU