Szukaj

/ languages

Choisir langue
 

2001-04-07 Francuska pianistyka: S.François, H.Grimaud, F-R.Duchâble

 Stefan Rieger

Tekst z  17/02/2010 Ostatnia aktualizacja 17/02/2010 18:29 TU

Samson François, Hélène Grimaud...

17/02/2010

Nie przypadkiem wybrałem na sygnał tego cyklu preludium Debussy’ego w tym właśnie wykonaniu. Samson François to we francuskiej pianistyce jedna z postaci najbardziej malowniczych i ujmujących. Opuścił nas przedwcześnie, w roku 1970, w wieku 46 lat. Ale też życie spalał z fantazją, bez umiaru. Miał coś i z dużego dziecka, i z tajemniczego kocura, chodzącego własnymi ścieżkami.

Jako syn konsula od dzieciństwa wiódł życie kosmopolity. Urodził się we Frankfurcie, zaczął naukę muzyki w Belgradzie, wreszcie w Nicei zauważył go Alfred Cortot i ściągnął do Paryża, do swej słynnej Ecole Normale, gdzie znalazł się pod pieczą dwóch wielkich dam, Yvonne Lefébure i Nadii Boulanger. Potem jeszcze, w Konserwatorium, próbowała wziąć go w karby Marguerite Long, ale Samson François i tak pozostał sobą.

Od triumfu w pierwszym konkursie Long-Thibaud w 1943 roku zaczęła się szybko jego międzynarodowa kariera. W roku 1956 był pierwszym Francuzem zaproszonym do ZSRR, wielbiono go w Chinach i Japonii. Tuż przed jego śmiercią, Claude Santelli zdążył uwiecznić na świetnym filmie tę księżycową postać, jakby wyjętą z powieści Prousta. Mieszkał otoczony zabawkami, misiami i lalkami. Całymi nocami grywał w jazzowych klubach, z nieodłącznym papierosem, zwisającym z kącika warg. Pisał wiersze, wiele komponował, m.in. Koncert fortepianowy i muzykę filmową, namiętnie improwizował. Ale rzadko grywał z innymi i jeśli nie liczyć olśniewających koncertów Ravela, Prokofiewa czy Liszta, oraz Kwintetu Francka i Kwartetu Faurego, nie pozostało po tym na płytach wiele śladów.

Mówił, że jego rodzina muzyczna to Mozart, Chopin i Debussy, a literacka – Vauvenargues, Edgar Poe i Baudelaire. Mozarta tak wielbił, że nagrywanie jego dzieł odkładał wciąż na później i w rezultacie nie nagrał prawie nic. Ravela najpierw kochał, a potem się obraził, uznał jego muzykę za „martwą i formalistyczną” – i jakby postanowił tego dowieść, rejestrując zimne, wirtuozowskie fajerwerki.

Samson François technikę miał bajeczną, lecz bywał też kapryśny i nierówny. Kierował się głównie instynktem, każda interpretacja była jednorazowym aktem twórczym, tu i teraz – stąd trudność dogadania się z dyrygentami (a wyrywali go sobie najwięksi). Lecz może właśnie dlatego znalazł wspólny język, jak mało kto, z największymi „oryginałami” wśród muzyków, Chopinem i Debussym...

CD1/11   Debussy – Preludes II, Danse de Puck - S.François
EMI 769434-2

W wielce inspirującej książce o Chopinie Piotr Wierzbicki pisał nie bez racji, że właściwie nie ma czegoś takiego, jak „styl chopinowski”; że w pewnym sensie (i to go odróżnia od wszystkich innych kompozytorów, poza może Debussym) Chopin kreuje odrębny styl dla każdego ze swych utworów. Mało tego: jako pianista (relacje uczniów i słuchaczy wskazują na to jednoznacznie), Chopin grał swe dzieła za każdym razem inaczej. Wierzbicki sugeruje wreszcie, że grał je w sposób „koci” i że tak je właśnie grać należy. I jeszcze jedno: Alberto Savinio pisał o Chopinie, że przypomina mu „młodego boga, który przez pomyłkę spadł na ziemię”.

W kimże zatem znaleźć miał Chopin bratnią duszę, jeśli nie w Samsonie François – rozmarzonym kocurze, który spadł z księżyca i spala się w sztuce jak ćma jednodniówka w ogniu świecy? Chopinowi poświęconych jest aż 14 z 33 kompaktów, wydanych przez EMI w 25. rocznicę jego śmierci. Większość tych nagrań powstała w ostatnich czterech latach jego życia, gdy znalazł wreszcie „swój styl”. Tylko z mazurkami nie umiał się porozumieć: są zmanierowane i kapryśne. Reszta jest fascynująca.

Samson François przegania ze swych interpretacji wszelkie wirtuozowstwo: popisywać się techniką palcową można od biedy w Ravelu: u Chopina byłoby to nietaktem. Wyśpiewuje za to wewnętrzne kantyleny, uplastycznia obraz, nasyca go życiem, nadając mu piętno improwizacji – lecz takiej improwizacji, która się nie rozsypuje. W tej grze rozpuszczają się wszelkie prawidła i dogmaty, lecz narracja płynie jak strumień, lekceważąc kreski taktowe.

Samson François (jak opowiada jedyny jego uczeń, Bruno Rigutto) mówił, że gdyby miał dużo pieniędzy, zleciłby wydanie wszystkich nut bez owych nieszczęsnych kresek, do których stosunek miał mniej więcej taki, jak motyl do drutu kolczastego, rozpiętego w poprzek ukwieconej łąki. Nic lepiej tego nie ilustruje, jak jego interpretacja Etiudy Es-dur z opusu 10..

CD2/11  Chopin – Etiuda Es-dur, op.10/11  - S.François
EMI 7243 4 78712-2

Każde pokolenie ma swoich „odszczepieńców”... Samson François żył z lalkami i misiami – Hélène Grimaud żyje z wilkami. Wychowanka konserwatorium w Aix-en-Provence, uzbrojona pianistycznie przez Pierre’a Barbizeta i Jacques’a Rouvier, nadzwyczaj wcześnie stanęła na własnych nogach: już w 15 roku życia nagrała pierwszą płytę z utworami Rachmaninowa, który zawsze był jej bliski: ceni jego absolutną szczerość, autentyczność, szlachetność serca – zdolność do „bycia sobą”, na przekór wszelkim modom. Nic dziwnego, że dzisiaj znów do niego wraca, nagrywając ponownie jego II Koncert.. Francuzi używają określenia atomes crochus, czyli „zazębiające się atomy”. Ale muzycznie najbliższy jest jej Beethoven-Prometeusz, a zaraz po nim Brahms i Schumann.

Hélène Grimaud miała od początku wszelkie atuty po temu, by stać się gwiazdą: cudowne dziecko, wcielone w prześliczną nimfę, wdzięczne i bystre, przedwcześnie dojrzałe artystycznie – wystarczy posłuchać jej drugiej płyty, nagranej przed 18 rokiem życia, z Balladą g-moll Chopina, Lisztem i fascynującą, zbyt rzadko graną Sonatą fis-moll opus 11 Schumanna.

CD3/3 Schumann – Sonata fis op.11, I cz. - Grimaud
DENON 33CO-1786
Finał pierwszej części Sonaty fis-moll Schumanna, nagranej przez Hélène Grimaud w 1987 roku.

Ta wielce rezolutna, młoda osóbka – zarazem dzika i naturalna, błyskotliwa i skromna – o swych dawnych nagraniach mówi, że są „suche”, a w ogóle płyt nie fetyszyzuje: są dla niej jedynie zapisem pewnych stanów – powiada, że z arcydziełami trzeba długo obcować, stale do nich wracać, wnikać w nie coraz głębiej. To fakt, że kiedyś miewała skłonność do łupania w klawiaturę, jakby ostentacyjnie chciała się odciąć od „kobiecego stereotypu” w pianistyce. Coś ją pewnie łączy, w tej materii, z Martą Argerich – pasja, intensywność, zaangażowanie, spontaniczność – choć ani jedna ani druga nic przez to nie tracą ze swej kobiecości.

W każdym razie Hélène Grimaud bardzo szybko zdała sobie sprawę, że nie ma zazębiających się atomów z tym światem show biznesu, pełnym zgiełku i powierzchownych wrażeń, w którym większość z nas jest zanurzona. We Francji zaczęła się dusić – i wybrała wolność w Ameryce, gdzie od lat dziesięciu żyje w odludnym miejscu, ze stadem na wpół oswojonych wilków. Zapewnia, że te wilki są dla niej równie ważne, jak muzyka. To nie jest żaden gadget. Ma hyzia na punkcie ekologii, a wilk wydaje jej się zwierzęciem emblematycznym dla tego, co ludzie w samobójczym zatraceniu wyczyniają na planecie, niszcząc naturalne środowisko. Jeśli hoduje wilki, to nie dla zabawy – lecz w ramach edukacyjnego projektu: jej wilczy park stał się celem szkolnych wycieczek. Hélène Grimaud mówi, że wilki nauczyły ją odróżniać to, co naprawdę ważne, od tego, co błahe – ustanowić hierarchię wartości. Pomogły jej też zrozumieć, że rolą artysty jest świadczyć o tym, iż ludzkość zdolna jest „odkupić się” poprzez piękno...

CD4/3    Beethoven – IV Koncert, 3cz. fragm. - Grimaud 
TELDEC 3884-26869-2

Kadencja i finał 4 Koncertu Beethovena, z przedostatniej płyty nagranej dla TELDECU przez Hélène Grimaud – z Nowojorską Orkiestrą Filharmoniczną pod dyrekcją Kurta Masura... Piękna Helena dzieli swój czas między wilki a estradę i po przekroczeniu trzydziestki – choć nigdy pewnie nie będzie całkiem „oswojona” – osiągnęła w końcu jakiś stan równowagi.

François-René Duchâble – choć właśnie stuka mu pięćdziesiątka – nie zdołał nigdy się pogodzić ze swym losem artysty-zawodowca. Toteż postanowił, że 31 lipca 2003 roku odzyska wolność. Wyznaczył sobie koniec kariery – od tej chwili żadnych obligacji – robił będzie, co mu się żywnie podoba: rzeźbić, garnki lepić, myśli nawet o przerzuceniu się z fortepianu na wiolę da gamba.

Duchâble to jedna z solidniejszych firm w dzisiejszej francuskiej pianistyce. Wiele zawdzięcza Arturowi Rubinsteinowi, który wziął go pod swe skrzydło – zwrotem w jego karierze było też w roku 1980 spotkanie z Karajanem. Ale szybko sobie uświadomił, że to nie jest życie dla niego. Coraz gorzej znosił koncertowy ceremoniał, elitarną publiczność i merkantylizm systemu. Postanowił od tego uciec. Zaszył się w odludnym miejscu u podnóża Alp i coraz częściej – zamiast szastać się po estradach światach – udzielał się w miejscach znacznie mniej konwencjonalnych, jak domy starców, szpitale, azyle psychiatryczne, więzienia, małe wiejskie salki... Mówi że, tam – na marginesie, zwłaszcza wśród chorych psychicznie – czuje się najlepiej: znalazł nadzwyczajną publiczność, chłonącą muzykę w sposób naturalny, reagującą tańcem, śpiewem i gestem.

François-René Duchâble nie przestał wszak nagrywać płyt. Wśród jego licznych nagrań Chopinowskich wyróżniłbym pełne rozmachu Polonezy – z innych kompozytorów najbliżsi mu są chyba Beethoven i Liszt. W jego grze nie ma nic szczególnie oryginalnego – ot, solidna robota, ani śladu neurastenii, niezawodna technika. W jego interpretacjach dzieł Chopina czuć wpływ Rubinsteina: gra „po męsku”, soczystym dźwiękiem, niekiedy z pasją, ale bez metafizyki. W sumie – bez zarzutu, ale czasem marzy się o czymś więcej. Posłuchajmy na koniec czegoś lżejszego: oto jedna z niezliczonych parafraz Liszta – neapolitańska tarantela na motywach z Rossiniego.

CD5/11 Liszt – La Danza, tarentelle de Rossini – Duchâble
EMI 72 43 5 55382-2

Żegnamy i zapraszamy

17 grudnia 1981 - 31 stycznia 2010

29/01/2010 16:02 TU

Ostatnia audycja

Pożegnanie ze słuchaczami

Ostatnia aktualizacja 09/02/2010   12:44 TU

Nasza wspólna historia

Paryż - Warszawa

Francja dla Polski na falach eteru

31/01/2010 12:32 TU

Kultura - z archiwum RFI

Piosenka, kabaret, musical

Za kulisami piosenki francuskiej

Ostatnia aktualizacja 25/02/2010   21:42 TU

Teatr we Francji

Paryskie aktualności teatralne

Ostatnia aktualizacja 23/02/2010   14:33 TU

Kronika artystyczna

Paryskie wystawy 2000-2009

Ostatnia aktualizacja 16/02/2010   14:56 TU

Paryska Kronika Muzyczna

Ostatnia aktualizacja 22/02/2010   17:12 TU

POST-SCRIPTUM I MULTIMEDIA

Ostatnia aktualizacja 21/02/2010   11:38 TU