Wojciech Sikora
Tekst z 24/06/2007 Ostatnia aktualizacja 26/01/2010 11:53 TU
60 lat temu, w czerwcu 1947 roku ukazał się w Rzymie pierwszy numer „Kultury”. Zeszyt zredagowali Jerzy Giedroyc i Gustaw Herling-Grudziński, oprawę graficzną przygotował Stanisław Gliwa. Wydawcą był działający już od ponad roku Instytut Literacki – wydawnicza agenda wojskowa II Korpusu, prowadzona przez Jerzego Giedroycia. Zeszyt miał około tysiąca egzemplarzy nakładu, format A4, okładkę w piaskowożółtym kolorze, z informacją o zawartości numeru i redaktorach.
1 lipca 1947 Andrzej Bobkowski pisał do Giedroycia na temat okładki:
Przerażajacy jest ten żółty z czarnym. Mnie od razu przypomina cesarsko-królewską budkę dla wartownika austryjackiego. (Dobre byli czasy...) To samo pismo – w ogóle wszystko to samo na białym i wszystko będzie dobrze. Jeżeli chodzi o zawartość, to pierwsza klasa.
Redaktor wyjaśniał w liście do Wiktora Weintrauba:
Format był podyktowany naszą nędzą. Właśnie taki papier mieliśmy u siebie kiedyś b. tanio nabyty. Słabe to usprawiedliwienie, ale cóż zrobić.
W wydanej 50 lat później „Autobiografii” Jerzy Giedroyc wspominał początki pisma:
Gustaw Herling-Grudziński (po prawej) z wnukiem Garibaldiego; maj 1945
© Archiwum Gustawa Herlinga-Grudzińskiego
Nowy kwartalnik przychylnie omawiają emigracyjne pisma w Londynie i w Rzymie. W Krakowie w „Tygodniku Powszechnym” z 20 lipca 47 roku ukazuje się przyjazna notatka. W styczniu 1948 roku, czyli w czasie kiedy wychodzi pierwszy i podwójny numer paryski, Giedroyc pisze do Stempowskiego:
...mam dość duży oddźwiek "Kultury’"z kraju w szeregu listów do Czapskich czy do mnie. Są one na tyle ciekawe, że chcę z tego zrobić dla własnego użytku notatkę. W tym samym liście Redaktor skarży się Stempowskiemu: ma Pan zupelnie rację, że mam trudności z materiałami, to znaczy z materiałami dobrymi. Wszyscy są tak apatyczni czy "przetrąceni", że nie tylko nie chcą pisać, ale z trudem odpowiadają na listy. Natomiast spod ziemi wyłazi mrowie grafomanów.
„Efemeryda na dobrym poziomie” – tak skwitował ukazanie się pierwszego numeru Mieczysław Grydzewski, redaktor londyńskich „Wiadomości”. Natomiast Maria Danilewicz-Zielińska niepokoiła się na tych samych łamach czy ten „nowy słój w drzewie kultury polskiej” wytrzyma finansowo, czy zdobędzie papier i czytelników? „Kultura” wytrzymała – autorka pierwszej recenzji sama w późniejszych latach napisze aż trzy opasłe tomy „Bibliografii” Kultury i wydawnictw Instytutu Literackiego. Efemeryda przetrwa ponad pół wieku, ukaże się jej 637 numerów („na dobrym poziomie”), kilka tysięcy autorów zaczerni ponad półtora miliona stron, które pomnożyć jeszcze trzeba przez kilkutysięczne nakłady. Trudno byłoby natomiast zliczyć czytelników pisma rozsianych po wszystkich kontynentach i zamieszkałych w ponad stu krajach.
Krąg „Kultury” – to wszyscy ci ludzie, ale Redaktor był jeden. Po przeprowadzce do nowej siedziby, w numerze trzecim miesięcznika z 1955 roku ukaże się jego żartobliwe wyjaśnienie:
Szereg czytelników prosi nas o podanie składu osobowego „Kultury". Do zespołu należą: Redaktor Jerzy Giedroyc, Redaktor Giedroyc Jerzy, Jerzy Giedroyc, Redaktor Giedroyc, Jerzy oraz inni członkowie zespołu „Kultury".
W 1966 roku z okazji dwudziestolecia „Kultury” jeden z najbliższych współpracowników Giedroycia, mieszkający w Londynie Juliusz Mieroszewski tak scharakteryzuje Redaktora:
Jerzy Giedroyc jest jednym z najoryginalniejszych i najwybitniejszych polskich redaktorów ostatniego półwiecza. Nie jest jednak ani dziennikarzem, ani pisarzem. Jadąc kolejką podziemną do naszego studia obliczyłem, że do tej pory wymieniłem z Giedroyciem około 2500 listów. Na każdy z tych listów otrzymałem oczywiście odpowiedź. Nasza korespondencja obejmuje więc około 5000 listów, co gdyby – Broń Boże – ktoś chciał wydać drukiem, objęłoby kilka tomów. Giedroyc dosłownie redaguje pismo w drodze korespondencyjnej, bo pisze nie tylko do mnie, lecz do wszystkich współpracowników „Kultury". Decydujacą rolę w naszym piśmie odgrywa redakcja „niewidzialna". Przez co rozumiem wszystkie najlepsze pióra emigracyjne, które spotyka się na łamach „Kultury’".
Ale owa „redakcja niewidzialna”, jak mawiał Stanisław Vincenz i Mieroszewski, to jednak w pierwszym rzędzie najbliżsi Redaktorowi domownicy księstwa Laffittu, bez których jego przedsięwzięcie nie mogłoby się tak dobrze udać: Zofia i Zygmunt Hertz, Józef Czapski, Henryk Giedroyc. Krąg najbliższych współpracowników-autorów z pierwszego okresu – poza wspomnianymi już Herlingiem, Mieroszewskim, Stempowskim, Bobkowskim i Vincenzem – to również Jeleński, Miłosz, Gombrowicz, Mackiewicz, Łobodowski, Parnicki, Wańkowicz, Osadczuk. I wielu, wielu innych.
Wróćmy do pierwszego rzymskiego numeru, który w znacznej części poświęcony został polemice z ideami niszczącymi kulturę europejską, takimi jak komunizm czy egzystencjalizm. Zeszyt otwiera słowo od redakcji, w którym zawarty jest program pisma, zaś jego dopełnieniem są dwa zasadnicze szkice: Paula Valéry „Z kryzysu ducha” napisany po I wojnie światowej i „Zmierzch cywilizacji” Benedetto Croce, esej powstały po II wojnie.
W obu tych głosach – pisali redaktorzy „Kultury” – rozbrzmiewa głęboki smutek ludzi, którzy wszystkie swe siły i umiejętności oddali pracy nad pogłębianiem i wznoszeniem kultury europejskiej, aby dożyć wreszcie dni jej śmiertelnego niebezpieczeństwa i zagrożenia. Ale brzmi w nich jednocześnie ogromna siła, siła niezłomnych przekonań, przywiązań i wiary wbrew "czasom pogardy", wbrew "nadchodzącej i niepokonalnej barbarii".
Upłynie zapewne znowu wiele lat, zanim narody obu półkul zrozumieją, że „nowatorstwo" sowieckie jest takim samym narzędziem znieczulenia kultury europejskiej, jak katastrofizm niemiecki byl wcześniej narzędziem jej rozkładu. Nadchodzą czasy ponownego osłabienia woli, ponownego zatrucia myślą o śmierci. Bo i o cóż walczyć, czego bronić w obliczu powszechnego „Ex oriente lux”?
W tych warunkach rola, cel i zadania „Kultury” są dostatecznie jasne i nie wymagają zbyt szczegółowego wyjaśnienia.
- „Kultura” pragnie uprzytomnić czytelnikom polskim, którzy wybrawszy emigrację polityczną znaleźli się poza granicami kraju ojczystego, że krąg kulturalny w którym żyją, nie jest kręgiem wymarłym.
- „Kultura” pragnie dotrzeć do czytelników polskich w kraju i wzmóc w nich wiarę, że wartości, które są im bliskie nie zawalily się jeszcze pod obuchem nagiej sily.
- „Kultura” chce szukać w świecie cywilizacji zachodniej tej "woli życia, bez której Europejczyk umrze tak jak umarły niegdyś kierownicze warstwy dawnych imperiów".
Sformułowane w artykule wstępnym cele "Kultury", wlasciwie nie zmienią się już później.
Poza wspomnianymi tekstami Paula Valéry i Crocego w pierwszym historycznym numerze znajdujemy jeszcze: szkic Jozefa Czapskiego „Raj utracony (na śmierć Bonnarda)”, opowiadanie Andrzeja Bobkowskiego p.t. „Nekyia”; artykuł Tadeusza Krońskiego „Filozofia egzystencjalna Sartra”. A ponadto: Tymon Terlecki o socjalizmie chrześcijańskim, Zygmunt Zaremba o przeobrażeniach socjalnych w okresie międzywojennym, Marian Kamil Dziewanowski o księciu Czartoryskim i jego Hotel Lambert. I jeszcze fragmenty „Krucjaty Bez Krzyża” Artura Koestlera w tłumaczeniu Herlinga-Grudzińskiego, wiersze Lorki w przekładzie Łobodowskiego, fragmenty prozy Naglerowej. W dziale Varia „Notatki o książkach angielskich” Weintrauba, streszczenie pamiętników generała Gamelina i notatka na temat francuskich zagadnień demograficznych.
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU