Agnieszka Kumor
Tekst z 12/07/2007 Ostatnia aktualizacja 12/07/2007 13:38 TU
Czyżby „Europa wschodnia wciąż nie mogła strawić swej przeszłości?”, zastanawiają się obserwatorzy polityki w byłych krajach bloku wschodniego, które dziś są członkami Unii Europejskiej. Trudny i często niezrozumiały dla zachodnich Europejczyków problem stanął na łamach Le Monde z datą 11 lipca, dzięki wydatnej pomocy korespondentów zagranicznych gazety.
Bolesna przeszłość
Po upadku muru berlińskiego rozpoczął się proces dekomunizacji – każdy z tych krajów ma nań inny pomysł: od całkowitego otwarcia po zamknięcie archiwów byłej policji politycznej. Bolesna pamięć historii najnowszej wycieka jednak regularnie, a jej wybiórczo traktowane rozdziały wykorzystywane są w politycznych starciach.
Słowo „lustracja” ma szczytny źródłosłów - pochodzi od lustratio -starorzymskiego obrzędu oczyszczenia i pojednania. Upadek komunizmu nadał temu słowu nowe, restrykcyjne znaczenie ustaw prawnych mających na celu kontrolę przeszłości politycznej rządzących elit. Weryfikacja sięga od funkcji wybieralnych po wszystkie kadry kierownicze sektorów publicznych i prywatnych. Towarzyszy jej działalność instytutów pamięci narodowej, w których zabezpieczono dokumenty służby bezpieczeństwa. Zabezpieczono z różnym skutkiem...
„Czy dekomunizacja zapewni pojednanie?”
Le Monde zapytał o to Georges’a Minka, dyrektora Instytutu Nauk Społeczno-Politycznych we francuskiej Akademii Nauk (CNRS). „Już na to za późno”, pada odpowiedź. Pojednanie między ofiarami a katami jest niemożliwe, będzie to raczej pojednanie narodowe poprzez poznanie wspólnej przeszłości. Jednak dzisiejsze wykorzystywanie do celów politycznych przecieków z teczek (tak jak ma to miejsce choćby w Polsce) jest temu pojednaniu przeciwne. 70% Polaków uważa, że lustracja jest potrzebna, ale prezydent i premier (bracia Kaczyńscy) wprowadzili atmosferę permanentnej lustracji, służącą umocnieniu ich władzy.
Zdaniem Minka protagoniści „aksamitnej rewolucji” we wszystkich tych krajach nie mogli zrealizować dwóch rzeczy: wymierzyć sprawiedliwości od zaraz i zabezpieczyć archiwów wedle światowych reguł zamrożenia teczek osobistych na 30 lat i dokumentów o znaczeniu państwowym na okres dłuższy. W rezultacie wiele danych uległo świadomemu lub przypadkowemu zniszczeniu, są niepełne, badane poza kontekstem ich powstania. W pierwszym okresie, gdy były pakowane na ciężarówki, każdy mógł do nich dotrzeć, wyrzucić, zdekompletować. Młodzi badacze nie mają często pojęcia o działaniu tajnej policji i służby bezpieczeństwa, o naciskach, motywacjach agentów, ich chęci przypodobania się przełożonym.
Co z archiwami?
Dlaczego państwa postkomunistyczne nie radzą sobie ze swą przeszłością? Dlaczego nie wybrały drogi, jaką poszły Chile i Afryka Południowa, z ich „komisjami prawdy i pojednania”, zastanawia się Le Monde. Cynizm, perwersja i kłamliwa manipulacja komunistycznej tajnej policji, w połączeniu ze specyfiką narodową każdego z krajów bloku wschodniego, uczyniły to rozwiązanie niemożliwym.
Niemcy
Od listopada 1989 roku agenci Stasi rozpoczęli niszczenie archiwów. Jednak komitety obywatelskie na czele z dysydentami byłej NRD zajęły budynek Stasi, domagając się zabezpieczenia archiwów. W marcu 1990 roku utworzona została komisja specjalna do kontroli rozwiązania wschodnioniemieckiego ministerstwa spraw wewnętrznych. Na jej czele stanął pastor Joachim Gauck. Archiwa są otwarte od roku 1992, każdy może poczytać przez kogo i jak był inwigilowany. W sierpniu 1990 roku przyjęta została ustawa lustracyjna, obejmująca wyższe funkcje państwowe. Kilku oficerów Stasi zostało skazanych w procesach, reszta się „przekwalifikowała”. Ze względu na zjednoczenie kraju, niemiecki instytut pamięci dysponuje największym budżetem (100 mln euro) i doświadczeniem, wypływającym z dawnej denazyfikacji. Od maja 2007 roku posiada specjalny program finansowany przez rząd federalny odzyskiwania danych z przemielonych dokumentów.
Choć szybki i skuteczny, Instytut Gaucka (dziś pod dyrekcją Marianne Birthler) popełnił kilka błędów – specjalna komisja wykryła, że na 2.205 pracowników, zatrudniał on 400 byłych strażników, funkcjonariuszy i oficerów tajnej policji. Szybkość nie zawsze idzie w parze z profesjonalizmem...
Czechosłowacja – Republika Czeska
To w niepodzielonej jeszcze Czechosłowacji pojawił się termin „lustracja” - oznaczający ustawę z roku 1991 zakazującą obejmowania funkcji administracyjnych, politycznych i ekonomicznych w sektorze państwowym dawnym działaczom partii komunistycznej i agentom służby bezpieczeństwa (StB). Rygorystyczny charakter ustawy spotkał się z oskarżeniami o nowy „maccarthyzm”, jednak w odróżnieniu od Niemiec, dostęp do archiwów nie był łatwy, całkowicie otworzyła je dopiero niedawna ustawa. Podział kraju i wieloletnie rządy sił postkomunistycznych uniemożliwiły utworzenie w Czechach instytutu pamięci narodowej. Powołała go do życia prawica, która powróciła w roku 2006. Aczkolwiek in statu nascendi, podlegający ministerstwu spraw wewnętrznych instytut już stał się przedmiotem politycznych rozgrywek.
Węgry
Obawiając się „publicznego prania brudów”, Węgry wybrały powolne tempo. Szef pierwszego postkomunistycznego rządu, Joszef Antall, nie chciał dyskryminacji „ani jednych, ani drugich”. Polityczna przemiana miała odbyć się pokojowo. W roku 1989 węgierska partia komunistyczna liczy 800.000 członków, a szeregi Młodzieży komunistycznej – milion. Wielu agentów policji politycznej pracuje nadal. Pierwsza ustawa lustracyjna, przyjęta w roku 1994, przewidywała, że dawni współpracownicy i agenci służby bezpieczeństwa mieli sami wyznać swoją przeszłość, w przeciwnym wypadku miała ona zostać ujawniona. Dojście postkomunistów do władzy wzięło w nawias dotychczas wykonaną pracę, premier Guyla Horn nie miał najmniejszego zamiaru naśladować Niemców. Do roku 1997 archiwa pozostały zamknięte. Do dziś wiele teczek zaklasyfikowanych jest jako „tajemnica państwowa”. „Oczyszczenie struktur państwowych z byłych komunistów nastąpi dopiero w wyniku zmiany pokoleniowej”, twierdzi Antonela Capelle, z Międzynarodowego Centrum Studiów i Badań.
Polska
Porozumienie Okrągłego Stołu z kwietnia 1989 zakładało politykę narodowego pojednania. We wrześniu, pierwszy premier niekomunistycznego rządu, pan Tadeusz Mazowiecki, odciął „grubą kreską” przeszłość, by zwrócić się ku przyszłości. Jednomyślny front kompromisu, wyrażony przez elity, zaczął wkrótce pękać. W roku 1992, ówczesny minister spraw wewnętrznych Antoni Macierewicz, wykonując uchwałę sejmową na wniosek Janusza Korwin-Mikke ogłosił tzw. „Listę Macierewicza”, zawierającą informacje o rzekomej współpracy znanych polityków (m.in. ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy i marszałka Sejmu, szefa jego własnej partii - Wiesława Chrzanowskiego) ze służbą bezpieczeństwa PRL. Wywołało to poważny kryzys polityczny i było jednym z powodów odwołania rządu. Ustawa lustracyjna, nakazująca wyjawienie ewentualnej współpracy osobom pretendującym do wyższych stanowisk publicznych przyjęta została po wielu bojach w roku 1997. Nowa, znacznie zaostrzona ustawa z 2006 roku została częściowo zanegowana przez Trybunał Konstytucyjny na zaledwie kilka dni przed jej wejściem w życie. Trwa debata nad całkowitym otwarciem tajnych archiwów.
Kraje bałtyckie
Proces dekomunizacji ograniczała tam obecność dużej mniejszości rosyjskiej. Litwa, Łotwa, Estonia obawiały się jej działania na rzecz Moskwy, m.in. poprzez lobby ekonomiczne. Bałtowie nie mogli pójść ani drogą zerwania z przeszłością, ponieważ Rosjanie wciąż u nich byli, ani pojednania, bo czuli się zagrożeni. Napięcie wciąż jest żywe, o czym świadczy epizod z przeniesieniem sowieckiego pomnika w Tallinie. W krajach bałtyckich działają podobne ustawy lustracyjne, jak gdzie indziej, ale autorytet szefów państwa, wywodzących się z emigracji amerykańskiej, pozwolił na spokojniejszą dekomunizację niż w pozostałych krajach dawnego Układu Warszawskiego.
Rumunia i Bułgaria
Są największymi „spóźnialskimi”. Dekomunizacja w Rumunii skończyła się na błyskawicznym wyroku śmierci na małżonkach Ceausescu. Ustawa lustracyjna, przyjęta przez Bułgarów w roku 1992, została uchylona trzy lata później. Rumuński prezydent Basescu zobowiązał się, że taką ustawę przeprowadzi. Archiwa zostały częściowo udostępnione dosłownie w przeddzień przyjęcia do Unii Europejskiej.
Ostrzeżenie
Lustracja przeprowadzana byle jak, to chętnie wykorzystywany środek walki politycznej, ocenia Georges Mink, z Instytutu Nauk Społeczno-Politycznych we francuskiej Akademii Nauk (CNRS).
Europa
29/01/2010 14:42 TU
Trudno stwierdzić, czy solenne obietnice Niemców co do utrzymywania na odpowiednim poziomie strukturalnego deficytu budżetowego zachęcą ich partnerów ze strefy euro, pisze Gabriel Grésillon, na łamach ekonomicznego dziennika Les Echos.
28/01/2010 15:49 TU
27/01/2010 16:32 TU
Jean-Dominique Giuliani, prezes Fundacji Robrta Schumana, nie kryje niepokoju, a nawet irytacji widząc, jak niezdarnie Unia wkracza w nowy etap swego istnienia po wdrożeniu Traktatu Lizbońskiego.
26/01/2010 16:33 TU
25/01/2010 15:41 TU
22/01/2010 16:35 TU
Portal MEMORO gromadzi i udostępnia niewielkie filmy wideo ze wspomnieniami nagranymi przez osoby urodzone przed 1940 rokiem. Istnieją już strony włoskie, hiszpańskie, niemieckie, angielskie, japońskie...
21/01/2010 13:53 TU
20/01/2010 16:46 TU
20/01/2010 16:12 TU
18/01/2010 16:30 TU
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU