W porannej prasie

Poniatowski, Kościuszko i życie seksualne myszy

Krzysztof Rutkowski

Tekst z 07/08/2008 Ostatnia aktualizacja 07/08/2008 11:35 TU

Mysz zawsze może
Tak to bywa w sezonie ogórkowym, że jak się nie ma o czym mówić, to mówi się (czasami) rzeczy ważne. Na przykład w Libération. W dodatku letnim do tej lewicowej gazety znajdujemy pasjonujący pierwszy odcinek serialu o tym, jak to robią zwierzątka. Okazuje się na przykład, że uczeni amerykańscy udowodnili, że jak myszkom podwiązać wąsy, to tracą poczucie seksualności.

Myszka-samiczka przestaje wiedzieć, że jest myszką-samiczką, a myszka-samiec, że jest myszką-samcem i wspinają się na siebie beznadziejnie i bezskutecznie. Z badań uczonych amerykańskich wynika niezbicie, że choć orientacja seksualna myszy po podwiązaniu wąsów zostaje zachwiana, to sam instynkt seksualny nie zanika. Jak dobrze! Oto pewnik, że w życiu trzeba mieć zasady, jeśli nie moralne, to chociaż popędowe.

Rekreacje Mikołajka
Jak się rozpoczyna sezon ogórkowy, to najciekawsze informacje znajdujemy w prasie tak zwanej „popularnej”. Dziennik Le Parisien, zwany gazetą popularną jak najbardziej zasłużył na to miano, bo się go czyta z przyjemnością, to znaczy, że jest to gazeta dorzeczna i nie mądrząca się, jak wiele innych. Nie mądrząca się, to znaczy – mądra.

W Le Parisien znajdujemy artykuł o tym, że prezydent Sarkozy, który grzecznie pojechał do Pekinu, by uczestniczyć w otwarciu olimpiady na stadionie zwanym gniazdem, a przypominającym raczej zwój drutu kolczastego, nie spotka się z Dalajlamą, który w tych dniach przylatuje do Paryża.

Le Parisien przypomina jak stopniowo Nicolas Sarkozy spuszczał z tonu. Najpierw obiecał, że się z Dalajlamą spotka, a rząd chiński powinien spełnić warunki konieczne, by prezydent Francji ( i prezydent Unii Europejskiej) raczył się pofatygować do Pekinu. Podczas przejazdu olimpijskiego znicza przez Paryż doszło do zabawnych incydentów (dobrze świadczących o ojczyźnie praw człowieka), Pekin pogroził paluszkiem, zaczął bojkotować Francję i francuskie sery, ambasador Chin powiedział, że jak się Nicolas spotka z Dalajlamą, to popamięta.

Nicolas Sarkozy spuścił z tonu, pojechał do Pekinu (jako jedyny prezydent europejski), Dalajlamy nie zna i w ogóle o nim nie słyszał. Co więcej, Nicolas Sarkozy udzielił wywiadu agencji Nowe Chiny, w którym podkreślił wagę najgłębszej, najserdeczniejszej i odwiecznej przyjaźni francusko-chińskiej oraz pogratulował Chinom wielkich sukcesów i wspaniałego rozwoju. A powiadało się, że przyjaźń polsko-francuska jest odwieczna.

Nicolas Sarkozy kocha wszystkich, szczególnie tych, którzy mają dużo pieniędzy. Przypomina się cudowna francuska książeczka dla dzieci Sempego i Gościnnego pt: „Rekreacje Mikołajka”. Pośród dzieci w klasie był Mikołajek i Alcest, który lubił smakołyki, więc nie miał skrupułów.

Poniatowski mówi „nie”
Informowaliśmy już Państwa, że specjalna komisja rwandyjska sporządziła raport w sprawie ludobójstwa popełnionego w tym kraju w roku 1994. Podczas niespełna 100 dni Hutusi wymordowali ponad 800 tysięcy Tutsich oraz Hutusów, którzy Tutsich ukrywali.

Specjalna komisja, która pracowała ponad dwa lata, sporządziła szczegółowy raport o przebiegu masakr, z którego wynika, że w ludobójstwie uczestniczyła Francja, wiedzieli o niej francuscy politycy, a francuscy żołnierze biorący udział w operacji pod kryptonimem „Turkus”, aktywnie uczestniczyli w mordach. Bardzo ciężkie to oskarżenia, bardzo straszne. Sprawa nie jest nowa, mówiono o francuskim udziale w masakrze już od dawna, powstało na ten temat kilka filmów dokumentalnych, między innymi niezwykle wstrząsający film BBC zrealizowany przy udziale francuskich dokumentalistów, ale rzecz spoczęła pod kołdrą. Raport rwandyjski był gotowy już kilka miesięcy temu, ale dopiero przed dwoma dniami poinformowano o jego zakończeniu publicznie.

Francuski rząd oczywiście z góry wszystkiemu przeczy i uznaje raport za stronniczy i niekompetentny, chociaż jeszcze francuski rząd z owym raportem się nie zapoznał. Raport oskarża, między innymi, za współodpowiedzialność w ludobójstwie byłego prezydenta François Mitterranda, byłego premiera Edouarda Balladura, ówczesnego sekretarza generalnego Pałacu Elizejskiego Huberta Védrina, ówczesnego ministra spraw zagranicznych Alaina Juppé, jego ówczesnego dyrektora gabinetu i byłego premiera Francji Dominique’a de Villepin… Komisja pracująca – przypomnijmy raz jeszcze – ponad dwa lata, oskarżała również i to zdecydowanie francuskich żołnierzy. Raport twierdzi, że: „Francuscy żołnierze sami popełnili bezpośrednio morderstwa na Tutsich oraz na Hutusach oskarżanych o okrywanie Tutsich. Francuscy żołnierze dokonali wielu gwałtów na Tutsich, którym udało się ocalić z pogromu”.

W Le Parisien w sprawie raportu wypowiedział się Axel Poniatowski, przewodniczący komisji spraw zagranicznych Zgromadzenia Narodowego.

Kościuszko mówi „tak”
Axel Poniatowski przyznał, że raportu nie czytał, ale na pewno jest on niepełny, stronniczy, krótko mówiąc do niczego. I Francja nie będzie ścigana, żaden międzynarodowy organ prawny raportem się nie zainteresuje. Francja jest czysta jak jej plaże…

Właśnie – plaże. Pani sekretarz stanu do spraw ekologii we francuskim rządzie, Natalia Kościuszko osobiście sprawdzała czystość wody morskiej w wielu miejscach rozległych plaż francuskich i osobiście przyznawała niebieskie wstążki plażom najbardziej czystym. Poniatowski mówi „nie”, a Kościuszko” – „tak”. Myszy robią swoje. Wakacje.