Anna Bernhardt
Tekst z 03/10/2008 Ostatnia aktualizacja 03/10/2008 11:25 TU
Prezes Europejskiego Banku Centralnego, Jean-Claude Trichet i francuska minister ekonomii i finansów, Christine Lagarde.
(Foto: Reuters)
Niekwestionowaną gwiazdą czołówek we francuskiej prasie jest dzisiaj słowo recesja. Dane za ostatni kwartał, podane przez Narodowy Instytut Statystyki i Badań Ekonomicznych, a także przewidywania na kwartał następny, pokazują krzywą wzrostu schodzącą poniżej zera. Wprawdzie niektórzy politycy z rządu wolą mówić o zahamowaniu czy spowolnieniu tempa rozwoju gospodarczego, ale dziennikarze nie mają wątpliwości.
Libération, ilustrując sytuację ekonomiczną we Francji, zamieszcza na pierwszej stronie wielki talerz z ziemniakami, a w komentarzu redakcyjnym podkreśla, że polemika wokół definicji pojęcia „recesji” nie zmieni rzeczywistości. Prezydent Sarkozy, który według dziennika nie jest bez winy, gdyż jego polityka gospodarcza nie przyniosła obiecywanych efektów, teraz dwoi się i troi, by usunąć skutki kryzysu. Najbardziej obecnie cierpi sektor budowlany zatrudniający milion dwieście tysięcy osób, jemu też Francja postanowiła przyjść z pomocą. 20 miliardów euro zostanie też przeznaczone na wspomaganie najbardziej zagrożonych małych i średnich przedsiębiorstw.
„Trzeba odrzucić dogmaty i zapobiec powtórce kryzysu z 1929 roku” – apeluje Laurent Joffrin w Libération.
Ratuj się kto może – tak można streścić panującą w Unii Europejskiej atmosferę. Libération opisuje próbę ustalenia wspólnego planu ratowania banków. Kakofonia i nieporozumienia towarzyszyły wczorajszym doniesieniom na temat tego projektu, jakoby zaproponowanego przez Francję. Według tego planu, państwa UE miały wpłacić na specjalny fundusz 300 miliardów euro, które będą ewentualnie służyły do wykupywania długów zagrożonych banków europejskich, aby uniknąć efektu domina. Angela Merkel zaprotestowała, mówiąc, że Niemcy nie mają zamiaru wystawiać w ciemno czeków. Francuska minister ekonomii, a później sam prezydent, zdementowali i autorstwo planu i wysokość sum. „Europejski plan został zabity w zarodku” – podkreśla Libération. Prezydent Sarkozy chciał skorzystać z kryzysu finansowego i stworzyć nowe instrumenty ekonomiczne w UE, ale wydaje się mało prawdopodobne, by jego projekt się powiódł. Berlin i Londyn obawiają się, że zarządzanie ekonomią na szczeblu Europy służyć będzie naprawianiu błędów poszczególnych krajów.
Brak wspólnej linii oznacza również załatwianie problemów we własnym zakresie. Irlandia zagwarantowała na dwa lata solidność sześciu największych banków w tym kraju, a decyzja ta – dyskryminująca banki zagraniczne – wywoła gniew Komisji Europejskiej.
Europa i kryzys
Unia Europejska nie ma magicznej różdżki – pisze Pierre Rousselin w Le Figaro. Europejczycy mają wspólną monetę, bank centralny, takie same normy, ale nie mają – jak w Stanach Zjednoczonych – autorytetu politycznego, który na wzór Skarbu czy Rezerwy Federalnej mógłby wpływać na sytuację na rynkach finansowych. Pomysł podobnej instytucji, przy braku mechanizmów regulujących, wydaje się rzeczą bardzo ryzykowną po tej stronie Atlantyku. Zwołany przez prezydenta Sarkozy’ego na sobotę europejski szczyt G4 nie przyniesie zapewne wiążących odpowiedzi. „To nie oznacza jednak, że Europa nie może niczego zrobić. Wręcz przeciwnie” – uważa komentator Le Figaro, dodając, że Europa, jak dotąd, dobrze reaguje, załatwiając najpilniejsze problemy. Zamiast jednak działać w pojedynkę trzeba minimum koordynacji i współpracy. Fundusz gwarantujący solidność banków na poziomie europejskim wart jest rozpatrzenia. I to będzie przedmiotem sobotniego spotkania, na którym zapewne każde z państw będzie broniło swych interesów. Niemcy – silne po przeprowadzeniu restrykcji budżetowych – z obawy przed płaceniem za błędy innych nie popierają funduszu. We Francji wręcz przeciwnie – pokusa, by wyzwolić się z reguł Maastricht i uniknąć recesji, jest bardzo duża. Kryzys finansowy wystawia na próbę jedność państw UE. Najważniejszą sprawą jest, by kryzys polityczny nie dołączył do kryzysu ekonomicznego – przestrzega Pierre Rousselin w Le Figaro.
Odnotujmy już w większym skrócie, że na stronach międzynarodowych Libération sporo miejsca poświęcono skandalowi zarażonego mleka w Chinach. Zdesperowani rodzice zaczynają się buntować i pomimo nacisków złożyli skargi do sądów. Dramat potęguje fakt, że w Chinach wolno mieć tylko jedno dziecko.
Zagraniczne strony
Le Figaro donosi (powołując się na ostatnie sondaże opinii publicznej) o wzroście popularności Baracka Obamy, którą „zawdzięcza” on kandydatce na wiceprezydenta z obozu przeciwnego. Brak doświadczenia politycznego Sarhy Palin jest surowo oceniany przez wielu jej rodaków.
Dziennik La Croix zamieszcza notatkę o odbywającym się w Polsce procesie generała Jaruzelskiego. 85-letni były szef rządu polskiego, który wprowadził w 1981 roku stan wojenny i jest oskarżony o „kierowanie organizacją kryminalną”, nie przyznał się do winy, argumentując, że wprowadzenie stanu wojennego było decyzją trudną, ale konieczną. Mniejszym złem w porównaniu z interwencją sowiecką. Jaruzelski powiedział w sądzie, że oskarżenie to jest „zamówieniem politycznym” braci Kaczyńskich. La Croix przypomina, że generał Jaruzelski, odpowiedzialny za wprowadzenie stanu wojennego i uwięzienie Lecha Wałęsy, przyczynił się później do demokratyzacji systemu, dzieląc rządy z opozycją antykomunistyczną.
Przegląd prasy
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU