Krzysztof Rutkowski
Tekst z 22/09/2009 Ostatnia aktualizacja 22/09/2009 11:22 TU
Theatron
Pierwszego dnia składano w ofierze byka. Przed zawodami (ani chóry, ani taniec, ani teatr nie były jeszcze od siebie oddzielone) składano w ofierze na ołtarzu mlecznego prosiaka. To, co zwie się tańcami, było defiladą niesionych dzbanów, paradą naczyń. Oni tańczyli, to znaczy: dreptali w miejscu. I dźwięczały rogi.
A théatron znaczył: „miejsce, z którego się patrzy”. A orchéstra znaczyła: „miejsce, w którym się tańczy”. A skene oznaczała drewnianą budę, w której zmieniano maski lub kostiumy. To miejsce mutacji. Po francusku powiada się o jeleniu zrzucającym poroże: muer sa tête. Muer oznacza: „linieć, pierzyć się, zrzucać skórę (o wężu), przepoczwarzać się, mutować”. La mue oznacza: „linienie, pierzenie się, zrzucanie rogów, mutację głosu, klatkę”.
Flet i maska
Grający na fletni stał blisko ołtarza. Tam, gdzie podrzynano gardło mlecznemu prosiakowi. Ołtarz stał na środku orkiestry. Tylko grający na flecie nie zakładał maski. Flet go maskował. On towarzyszył tym, którzy tworzyli grupę zwaną dzisiaj „chórem tragicznym”. To znaczy – towarzyszył „kocącym się koźlicom”, towarzyszył pieśni kozła. To znaczy, jeśli tak rzec można, mutacji.
Grecy zwali theatron „miejscem patrzenia”, ponieważ podczas ceremonii pieśni kozła ludność się rozdwajała na chór i na siebie samą, i mówiła sama do siebie. Prz(y/e)glądała się (w ) sobie samej.
Drepczący chór
Stopniowo z drepczącego i śpiewającego chóru zgromadzonego wokół ołtarza wyodrębniały się dwie partie solowe. Solo w odzie chóralnej. Głosy zaczęły się wyróżniać z jednolitych lamentacji wznoszonych wokół ofiarnego prosiaka. Soliści i chór odpowiadali sobie i dopowiadali się. Przepowiadali i przypominali najstarsze legendy wzbudzające coraz więcej wątpliwości.
Powiedzieć można, że mutacja, po grecku: pieśń kozła, tragedia, to przepoczwarzanie się mutos w logos. Taki był co najmniej sens przepowiadania sobie przepowieści podczas ceremonii dzisiaj już dziwacznych.
Te ludowe trybunały wokół składanych na ołtarzu ofiar, obradujące dreptaniem i śpiewaniem, te zawody, te zmagania, te przedziwne dochodzenia prawdy i czytelności legend, odbywały się przez niespełna trzy stulecia.
Maska i mutacja
Ani słowo „aktor”, ani słowo „kapłan”, ani słowo „ofiara” nie nadają się do użycia. Tamci pierwsi soliści, obecni pomiędzy chórem i mieszkańcami, byli nosicielami masek przenoszących zniekształcony głos. Ich zamaskowane twarze różniły się od nagich twarzy flecistów. Maska zmieniała głos niczym mutacja. Maska była składana – pod jednorazowym użyciu – Dionizosowi. Nie wydaje się, by to były maski zwierzęce. Żadna maska się nie dochowała.
Arystoteles kochał tragedię, wiedział o jej dziejach wszystko. To Arystoteles zanotował, że Ajschylos pierwszy, pewnego pięknego dnia marcowego, wydzielił osobnego interlokutora z tłumu.
Bek kozła
Ostatnie dni marca. Po łacinie wiosna to ver. Tak jak tragizein znaczy (też) stawać się kozłem, wydzielać jak on cuch lub bek, tak słowo vernatio oznacza skórę węża zrzuconą na wiosnę, wężowe mutowanie. Myślę, że to słowo chce znaczyć: robić wiosnę, zazielenieć, zmienić skórę.
Teatr i zmiana skóry wiążą się ze sobą. Dlatego po grecku słowo mutować, przechodzić mutację, może oznaczać również krzyk składanej ofiary. Może być bekiem kozła ofiarnego, którego zresztą w ofiarowaniu brak.
Po argumenty można sięgnąć do Księgi Powtórzonego Prawa. Modlitewne zawodzenie dociera do uszu Boga tak samo, jak dym do Jego nozdrzy. Zawodzenia i dym unoszą się znad ofiarnego stosu. To samo powietrzne medium przenosi mdlący odór i bek. Mutacja jako vernatio, jako przemiana głosu, jako różnica płci, przebudzenie pożądania mężczyzny – to jest tragedia.
Pasaże
22/12/2009 13:22 TU
01/12/2009 15:57 TU
24/11/2009 17:33 TU
10/11/2009 15:36 TU
29/09/2009 12:48 TU
15/09/2009 13:50 TU
11/08/2009 15:05 TU
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU