Krzysztof Rutkowski
Tekst z 18/12/2009 Ostatnia aktualizacja 21/12/2009 10:34 TU
W naszej reakcji panowała prawdziwa wolność słowa i atmosfera, którą określiłbym mianem spontanicznej radości. Nie skakaliśmy sobie do gardeł, choć zdarzały się zabawne utarczki, nie kopaliśmy pod sobą dołków, nie zieliśmy ani nienawiścią, ani nawet niechęcią. Przeciwnie, lubiliśmy się i wspieraliśmy wzajem w robocie dziennikarskiej i wszelkiej innej, którą wypadło nam wykonywać.
Fajnie było. Powtarzaliśmy sobie, że lepszej pracy nigdzie nie znajdziemy, nie dlatego, że lekka, łatwa i przyjemna, co to - to nie, ale dlatego że praca w naszej redakcji stanowiła najzwyklej w świecie przyjemność. Przychodziło się do redakcji chętnie, co - przyznacie - w dzisiejszych czasach zdarza się niesłychanie rzadko. Przychodziło się do redakcji, przez tyle czasu, chętnie.
Tylko ostatni rok, zanurzony w upadłym czasie agonalnym, okazał się ciężką próbą: zamykają, ale dlaczego zamykają, nie wiadomo. Argumenty absurdalne i niewyraźne. Z powodów ekonomicznych? Zawracanie głowy. Z powodów ideowych, bo Polska wolna i demokratyczna, i już nadawanie z Paryża niepotrzebne? Zawracanie głowy. W latach siedemdziesiątych, za panowania prezydenta Giscarda d'Estaing, polską redakcję zamknięto, chociaż komunizm rozkwitał.
W Wolnej Europie, w której pracowałem przed przejściem do RFI, było inaczej. Kiedy upadał komunizm, cieszyliśmy się jak dzieci. Pani sekretarka, Amerykanka służąca poprzednio w US Navy, w której kochała się, podobno z powodzeniem, cała Szósta Flota, a zatem człowiek o wielkim i otwartym sercu, popłakała się w paryskim biurze Wolnej Europy ze szczęścia i ściskała wszystkich współpracowników: Polaków oraz Rosjanina Saszę, który był podobny do Stalina i bardzo cierpiał z tego powodu, więc pani sekretarka pocieszała go podwójnie.
Upadł komunizm, bardzo dobrze, zadanie zostało wykonane, jak powiedział pewien prezydent do swego brata bliźniaka po wygranych wyborach. Amerykanie powiedzieli: w porządku chłopaki, wykonaliście robotę pierwszorzędnie, a zatem zamykamy interes. I zamknęli. Sytuacja jasna.
W RFI innym torem przebiegały rzeczy. Torem krętym i oślizłym. Nic nie wiadomo, zamykamy, nie zamykamy, pracujemy, nie pracujemy, to znaczy pracujemy w przekonaniu, że to co robimy nie jest złe, że to co robimy jest do rzeczy, ale pracujemy w poczuciu narastającego stresu, że na siódmym piętrze decyzje zapadają bez żadnego związku z tym co robimy i że cokolwiek byśmy zrobili, to i tak nie ma znaczenia, ponieważ treść wykonywanej pracy nie liczy się zupełnie. "Sąd jest zatrzymany“ - jak powiadał Adam Mickiewicz za Andrzejem Towiańskim, co oznaczało, że niezależnie od twoich słów, uczynków i wytworów, wyrok już zapadł.
Sytuacja w RFI przypominała atmosferę z "Procesu" Kafki. Jesteś winny nie dlatego, że uczyniłeś jakieś zło, przestępstwo, zbrodnię lub niedopatrzenie, lecz dlatego i tylko dlatego, że proces się zaczął. Podobnie jak K. z "Procesu", staliśmy się przedmiotem samooskarżenia. Im bardziej staraliśmy się udowodnić, że to co robimy ma sens, tym bardziej trybunał wyciskał z siebie wyrok. "Trybunał niczego od ciebie nie żąda, jeśli chcesz - przychodzisz, jeśli nie chcesz - nie przychodzisz. Trybunał pozwala ci odejść i odchodzisz. Trybunał o nic cię nie obwinia, zadowala się jedynie oskarżeniami, które ty podnosisz przeciwko sobie".
Na siódmym piętrze w RFI rozsiadł się trybunał z "Procesu" Kafki. On niczego od ciebie nie żądał. On się o ciebie troszczył. To ty sam się oskarżasz, będąc. Cokolwiek uczynisz, jesteś skazany. Jesteś skazany i nigdy nie dowiesz się, dlaczego wyrok zapadł. Właściwie sam się skazałeś, przestępując próg instytucji. Argumentów nie trzeba, a nawet wydają się one nieprzyzwoite, a w każdym razie jawią się jako niepoważne.
We Francji dzieje się podobnie ze strajkami metra i szybkich kolejek dojazdowych (RER). Pamiętam, że przed laty organizatorzy strajków w metrze i kolejkach podawali jakieś powody lub choćby preteksty do ich organizowania. Wszystko jedno jakie - jakieś. Obecnie już nie silą się na argumentowanie. Strajk wybucha, miliony ludzi stają się zakładnikami organizatorów strajku, ale siedzą cicho. Dlaczego wybucha strajk metra i kolejek dojazdowych? Bo wybiła jego godzina. I już. Dlaczego zamknięto redakcję polską (i pięć innych redakcji językowych) w RFI? Bo wybiła godzina.
Było fajnie. Dlatego, że wykonywaliśmy robotę do rzeczy. I również dlatego, że dzieło Kafki czyta się po raz kolejny z niezrównanym pożytkiem.
Pasaże
22/12/2009 13:22 TU
01/12/2009 15:57 TU
24/11/2009 17:33 TU
10/11/2009 15:36 TU
29/09/2009 12:48 TU
22/09/2009 11:02 TU
15/09/2009 13:50 TU
11/08/2009 15:05 TU
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU