Sylwia Gibs
Tekst z 12/05/2007 Ostatnia aktualizacja 22/07/2008 13:35 TU
Fortyfikacje Antibes zbudował w XVII wieku Vauban, architekt wojskowy króla Słońce. Oddzielił miasto od morza murem obronnym, umocnił port, który nazwano jego imieniem. Antibes zwdzięcza mu bezpieczeństwo oraz sławę wśród turystów i artystów. „Forteca Antibes” wynurza się z morza na jednym z ostatnich obrazów Nicolas de Staël, pośród szarości, czerni i bieli, które tylko on wyczarować potrafił. Picasso stworzył w Antibes słynną serię satyrów, centaurów, nimf i syren. Spacer „drogami malarzy” pozwala porównać reprodukcje krajobrazów ustawione na pulpitach z krajobrazami, które do obrazów pozowały, same o tym nie wiedząc. Oryginały wrócą do muzeum Picassa w pałacu Grimaldich w Antibes, zamkniętym, niestety, z powodu renowacji do końca 2008 roku.
W porcie Vaubana luksusowe jachty drzemią przed podróżą przy „nabrzeżu miliarderów”, tak nazwanym przez mieszkańców Antibes. Kutry rybackie odpoczywają na malowniczej małej plaży La Gravette. 15 rodzin z Antibes żyje jeszcze dziś z rybołówstwa. Jeden z nadmorskich placów nosi imię Nicosa Kazandzakisa, autora powieści „Grek Zorba”, który mieszkał w Antibes od 1948 aż do śmierci w 1957 roku.
Pod sklepieniem nabrzeża Rambaud
przejdziemy do starego miasta. Kiedyś wiodła do niego z portu tylko jedna brama. Część murów obronnych zburzono, żeby miasto mogło się rozwijać. Dobrze jest spacerować ocienionymi uliczkami pośród domów z białych kamieni pamiętających starożytnych Greków, a potem ochłodzić się anyżówką – po francusku pastis, narodowym napojem Prowansji – w kawiarni przy fontannie na placu Aiguillon albo Tourraque, w malutkiej gminie o nazwie le Safranier.
Antibes, dawne Antipolis, ma, zdaniem archeologów, 3 tysiące lat. Kurort Juan-les-Pins, który wyrósł pod śródziemnomorskimi sosnami nad zatoką Antibes jest znacznie młodszy; nazwano go, dla żartu, Piżamapolis, ze względu na krój modnych spodni zaprojektowanych przez Chanel. Pierwsze hotele i restauracje zaczęto budować na początku XX wieku, ale modne kąpielisko powstało dopiero w latach dwudziestych. Wylansowali je Amerykanie: potentat finansowy Franck-Jay Gould i artysta Gerald Murphy. Pierwszy budował luksusowe wille i hotele, drugi ściągał do nich sławnych ludzi.
„Szalone lata” w Juan-les-Pins opisał w jednej ze swych powieści Francis Scott Fitzgerald, lokator willi Saint-Louis z żoną Zeldą. Nic dziwnego, że jedna z plaż nazywa się do dziś Kłosem Hollywoodu.
Gerald Murphy sprowadził też do Juan-les-Pins jazz, we Francji całkowicie nieznany. W swojej willi America organizował prywatne koncerty. Miał olbrzymią kolekcję płyt. Jedna z nich została niejako wmurowana w kadłub yachtu nazwanego Weather Bird – tak jak nagranie arcydzieła Armstronga i Hinesa. Imigrant z Bostonu zapoznał z muzyką amerykańskich Murzynów Strawińskiego i Cocteau, i wszystkich mieszkańców Juan-les-Pins. Dzięki niemu na dancingach zaczęto tańczyć foxtrotta i charlestona.
Przede wszystkim zaczęły tu zjeżdżać sławy: Dolly Sisters, Benny Carter, Sydney Bechet, Charlie Mingus, który uczestniczył w pierwszym festiwalu jazzowym w Juan-les-Pins w 1960 roku. Program 46 festiwali brzmi jak antologia jazzu: Ray Charles, Ella Fitzgerald, Duke Ellington, Miles Davis, John Coltrane.
Program 47. festiwalu, który ma miejsce od 13 do 22 lipca 2007 roku znajdą państwo na stronie internetowej Biura Turystycznego w Antibes: www.antibesjuanlespins.com
Krajobrazy
Udało się! UNESCO wpisało na listę światowego dziedzictwa ludzkości 7 lipca fortyfikacje Vaubana...
06/08/2008 17:31 TU
Żegnamy i zapraszamy
29/01/2010 16:02 TU
Nasza wspólna historia
Kultura - z archiwum RFI
Ostatnia aktualizacja 22/02/2010 17:12 TU
Ostatnia aktualizacja 21/02/2010 11:38 TU